poniedziałek, 1 lipca 2013

1&.Nadchodzi nowa era.


"Przeszłości nie da się zmienić, ale przyszłość wygląda całkiem nieźle."

Po paru godzinach dojechałam motocyklem Enduro w czarnym kolorze, do mojej 'siedziby'.
Stara chałupa, wynajęta przez 'szefa', na odludnym miejscu przy starym, ale działającym tartaku. To miejsce zawsze działało na mnie w specyficzny sposób. Nie potrafiłam tam wytrzymać. Dlatego zawsze mam przy sobie kumpli i kumpele.
- Lucy, Lucy, Lucy... To już piąty raz w tym roku, a ja nadal muszę czyścić ci konto - odezwał się starym, chrapliwym głosem Jeremie, nasz 'szef'. Jeremie przewodził naszej ekipie, zabijającej wampiry.
- To twój problem, nie wywalisz mnie - powiedziałam, podchodząc do niego i plując mu 'niechcący' w twarz.
- A skoro mowa o wywalaniu, to musi ktoś wylecieć i ty go załatwisz - powiedział, robiąc zadowoloną minę. Podniósł dłoń do twarzy i ją wytarł.
- O nie! Harry miał to robić w tym roku. Taka była umowa - sprzeciwiłam się, patrząc mu w oczy i szczerząc się w uśmiechu.
- Moja droga, to ja tu wydaję karty, a jeżeli zaraz nie weźmiesz się do roboty, to...
- To co? Wylejesz mnie? Nie dasz rady - powiedziałam pewnie, przeszywając go wzrokiem.
- To będziesz mieć spore problemy, a przy okazji sprzątnę ci tego Ethana, rozumiesz? - To nie było pytanie, to była groźba. A mnie się nie grozi.
Ethan to mój niczego nieświadomy brat. Ma ułożone życie daleko stąd ze swoją żoną Charlotte, miłą brunetką. Ma z nią dwójkę dzieci: dziewczynkę Julie i synka Paula. Brat pracuje jako lekarz, jest szczęśliwy i nie mam zamiaru psuć mu życia.
- Jeżeli tylko go tkniesz...
- To co? To co mi zrobisz? Zabijesz mnie?- spytał szyderczo, łapiąc mnie za podbródek.
- Nie. Wynoszę się z tej budy!- krzyknęłam, wyrywając się z jego uścisku, zakładając kask i wskakując na motocykl. - Jack, jedziesz, czy zostajesz?!- krzyczę, wołając jednego z moich kumpli.
- Jestem - mówi, wskakując na Enduro. - Mogę dziś prowadzić?- pyta, robiąc słodką minę.
- Masz sprzęt?- pytam, wiedząc, że odpowie twierdząco.
- Jasne, to mogę?- pyta ponownie, nie odpuszczając.
- Dobra - mówię, wstając i przesiadając się do tyłu. - Masz - dodaję, podając mu kask.
Oplatam go ramionami w pasie i kładę nogi obok jego.
- Tylko nie ciesz tak mordy, dobra?- mówię, ostrzegając go.- To tylko ten raz.
- Okej.
- I nie myśl o tym.
- Nie no, tak się nie da - mówi, puszczając kierownicę i uśmiechając się przy tym.
- Dobra, myśl sobie co chcesz, ważne żebym tego nie wiedziała - mówię, także unosząc jeden kącik ust.- A ty Jeremie, sobie uważaj, bo nie wiesz z kim zadzierasz - mówię, słysząc już odgłos silnika i czując kłąb dymu wydobywający się z rury. A na koniec szepczę jeszcze do ucha Jack' a: - Jedź ostro, kochany.
________________________________________________

Pędziliśmy tak szybko, że nie widziałam znaków, ale jeździliśmy tą drogą tak często, że mamy to wyuczone na pamięć. Zmierzaliśmy do opuszczonej stacji kolejowej, gdzie mieszkają dwie osoby - Cooper i Michael.
Gdy dojechaliśmy, czułam że coś jest nie tak.
- Jack, dawaj pałkę i shotgun (czyt.szotgan- dop, od autorki) - mówię szeptem, wyciągając rękę po narzędzia.
- Po co?- pyta, podając mi broń.
Przyczepiam pałkę do paska i przewieszam broń przez ramię, trzymając strzelbę na wprost.
Idę w stronę domku, gdy nagle ktoś z całej siły uderza mnie w brzuch.
- Lucy!- słyszę krzyk Jack' a.
Próbuję wstać, co mi się udaje. Wymierzam w czarną plamę, rozmazaną przez łzy i naciskam na spust. Słyszę jęk, możliwe, że to coś to wampir. Strzelby są ze srebra, oblane święconą wodą i z drewnianym czubkiem. Maksymalna pewność, że każdy krwiopijca padnie.
- Lucy, Jack!- słyszę głos Cooper' a.
Ktoś mnie łapie, ma gołe ramiona, są chłodne i umięśnione, podnoszę głowę i  widzę już nieogolonego Michaela.
- Nic ci nie jest?- pyta, kładąc mnie ostrożnie na ziemi.
Michael to przystojny facet, nawet bym się skusiła, gdyby nie to że mam urazę do mężczyzn, jeżeli chodzi o miłość. Niebieskie oczy, chabrowe włosy i kwadratowa szczęka.Niezłe ciacho.
- Nie nic, ale trochę boli mnie brzuch - powiedziałam, uśmiechając się.
- No jasne, dostałaś porządnie metalową rurą po żebrach - powiedział, śmiejąc się.
- Co cię tak bawi?- pytam trochę za ostro.
- Nic, tylko masz ładny brzuch - poczułam, że mam odkrytą bluzkę, a po chwili jego dłoń na mojej skórze. Niespodziewanie z moich ust wydobył się jęk.- Będzie niezły siniak.
- I co z nią?- pyta Jack, a po chwili podbiega Cooper.
- Nic - mówię, podnosząc się powoli i krzywiąc twarz z bólu. "Niezły siniak" to będzie obrzydliwy siniak.
Gdy wstałam, od razu zadałam sobie podstawowe pytanie:
- Co to było?- pytam.
- Trafiłaś chyba cywila - mówi Cooper.
- Nie to nie cywil, nie uniósłby kilkutonowej rury - odpowiada Michael, podtrzymując mnie jeszcze przez chwilę.
- Zaraz zobaczymy tego gnojka - jęczę i idę kulejąc w stronę napastnika, wyciągam metalową pałkę. Po chwili stoję nad nim i pluję na niego. - I co sztywniaku? Taki jesteś teraz odważny?- pytam, patrząc na zwijającego się z bólu chłopaka.
- Przestań pro...proszę - wyjąkał cicho.
- Po co? Takie pijawki, jak ty już dawno umierają, dzięki tej strzelbie, a ty jeszcze żyjesz. Jak?- pytam.
- Nie jestem wampirem, idiotko - mówi, uśmiechając się złośliwie. - Jestem czymś gorszy. Słyszałaś o nowej erze? Ona już nastaje.
- Po pierwsze nie mów do mnie idiotko, farfoclu - grożę mu - a po drugie, jaka era?
- Une nouvelle ère. Guerre, tombé du divin et chaud avec le froid - mówi, uśmiechając się szyderczo.
- Co on tam mamrocze, Cooper? - wołam przyjaciela, który jako jedyny studiował na uniwersytecie wszystkie języki świata.
- To francuski - mówi i zaczyna tłumaczyć: - Nadchodzi nowa era. Wojna, upadłych z boskimi i gorących z...zimnymi - przeciąga wyraźnie niepewien.
W głowie zaczyna mi się wszystko układać, od lat nie wiedziałam kim jestem oprócz imienia, nazwiska, wieku i miejscowości, w której rzekomo się urodziłam. Teraz wszystkie dziury, niedopowiedzenia, wszystko się dopełniło.
- Kiedyś byłam dżinem, ale upadłam - szepczę do siebie przez zaciśnięte zęby.
Vous êtes la clé, la dernière gin tombé - wyszeptuje, krzywiąc usta w strachu.
- Lucy? On mówi, że jesteś jakimś kluczem, ostatnim upadłym dżinem?- mówi Cooper.

Nagle w głowie ukazały mi się słowa, które słyszałam już kiedyś; w dniu swoich narodzin:
Czas na zemstę, na bitwę życia i śmierci. Światłość się zjednoczy, ciemność zbiera armię. Gdy dojdzie do tej godziny, klucz musi zdecydować kto wygra, światłość, czy ciemność. Miłość, zdrada. Czy rozsądek i przyjaźń.
Niebezpieczna śmiertelniczka, Klucz.

- Niemożliwe - wyszeptałam.
- Lucy?- w głosie Michaela było słychać niedowierzanie i strach.
- Chłopcy, czas na polowanie- mówię, obracając kij wokoło ręki.- Pozbijamy trochę złych dup.
_____________________________________________

No to kochani, proszę
Komentujcie.
Następna część w czwartek.
Buśka :*

6 komentarzy:

  1. Ale super rozdział ^__^ kim jest jej "szef"? o.o
    I w ogóle kim ONA jest?
    Michael... *U* Całkiem fajny ;33
    NOWA ERA??! Uuu... coś czuję, że szykuje się bitwa ;)
    O! O! O! No jaaaassneee... DŻIN <3 :D
    Zauważyłam kilka błędów...Napiszę poprawione, żebyś wiedziała :P
    "także", "szepczę"- ale rozumiem, szybko się pisało ;), "wprost" i dziwnie brzmi "wyjąkał jęcząc" - trochę nie rozumiem xD, "niemożliwe", "wokoło", "komentujcie" i "buźka"- proszę, nie miej mi za złe, ani że się wtrącam, po prostu próbuję pomóc :))
    ZŁE DUPY- me gusta <3 <3 XD
    Tylko ten... w jakim kraju oni właściwie są? o.o bo imiona angielskie/amerykańskie, a jak koleś powiedział po angielsku, to nie znali języka O_o
    Koniecznie powiedz ^.^
    I zapraszam do mojej new zakładki "Bohaterowie" XD powiedz co o niej sądzisz, tylko się nie przestrasz ;**
    Alexa ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właściwie to miałam to też napisać...ale jak chcesz to już wiedzieć to tak, oni wszyscy są amerykanami, łącznie z nią, ale jak już czytałaś, 'ona straciła pamięć', a Cooper jej tłumaczył, bo ogólnie rzecz biorąc Cooper pochodzi z mieszanej rodziny, a oni (mam namyśli chłopaków, tamtych co się nie odzywają) po prostu stoją i się gapią.
      Na przyszłość, kiedy chcesz zadać pytanie mam specjalną zakładkę czyli "Pytaj", tam możesz pytać o wszystko.
      Kocham cię i mam nadzieją że kumasz.
      BuŹka :*

      Usuń
    2. Spoko, jak cos to będę pisać w tej zakładce ;P Jak już schodzimy na ten temat, to jeśli byś chciała mnie o czymś poinformować, to zapraszam do zakładki "Komputer Eruben" albo "Skrzynka Spam" ;) Bo zauważyłam właśnie informacje pod komentarzami ;3
      Ale skoro straciła pamięć... I mówi po angielsku (bo po angielsku, tak?) to czemu nie rozumie? *myśli*
      Dziękuję za uwagę ;*
      Alex

      Usuń
  2. Kurde! Rozdział genialny! I taki, taki... pełen tajemnic *O*
    Bardzo mnie ciekawi jak to dalej poprowadzisz.
    I! Normalnie dech zapiera :O
    Ostatni upadły dżin...
    Nie do wiary.
    Podziwiam twoją pomysłowość!
    Hahahahahah humor w tej historii mnie rozwala na łopatki :3
    Niby jest poważnie, a tu nagle ktoś rzuca tekst o złych dupach :P
    A ta... hmm... przepowiednia?
    Normalnie mnie zatkało.
    Dziewczyno, oddaj mi trochę talentu!
    Czuję, że będę stałą czytelniczką :D
    Jeżeli chcesz zapraszam do mnie, miło by było gdybyś zostawiła po sobie ślad w postaci komentarza.
    Dzięki! <3
    Pozdrawiam, Kath.

    http://story-out-of-this-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się...czytając takie miłe słowa, a jeżeli chodzi o talent to...KOBIETO WEŹ GO SOBIE ILE CI POTRZEBA!
      Oczywiście zapraszam w czwartek na następnego posta, będzie ok godziny siedemnastej.
      Buźka :*

      Usuń
  3. Lucy jest ostatnim upadłym dżinem? Znaczy, co się stało z resztą? Zabito ich? Coś czuję, że będzie jeszcze więcej tajemnic.
    Aha, jeszcze regułka, a nie "regółka", ok?

    A propos, skoro oni są Amerykanami, to mówią po angielsku i rozumieją, o co chodziło tamtemu gościowi. Już lepiej, żeby ten gościu mówił po łacinie, bo ją akurat nie wszyscy znają, albo nawet w języku suahili.

    Buziaczki, kochanieńka :***

    OdpowiedzUsuń