"Lęk przed prawdą jest silniejszy, jeśli wiesz, jaka jest prawda."
Wstałam około szóstej.
Wieczorem nie rozglądałam się po pokoju. Nie miałam okazji, a on nie był okazały, łóżko zajmowało większość miejsca, kanapa stała naprzeciwko, jej beżowy odblask aż raził w oczy, pod wpływem dziennego światła. Półka koło łóżka była zajęta przez moje ciuchy.
Wstałam, nakryłam się chłodnym ręcznikiem i podeszłam do torby, leżącej na podłodze, przy nogach łóżka, wyjęłam szary podkoszulek i skórzane spodnie. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, na którym widniały trzy nieodebrane połączenia i dwie wiadomości:
>Kate>Michael>Cooper- nieodebrane połączenia.
Kate:
Gdzie jesteście? Odpowiedzcie jak najszybciej.
Michael:
Szef jest nieźle wkurzony, wracajcie szybko.
Lepiej żebyście mieli dobre wytłumaczenie.
Tęsknimy. :/
Przez tęsknimy miał pewnie na myśli 'tęsknie', ale to mały szczegół.
Nagle usłyszałam dobiegający zza kanapy pomruk i ruch.
Zazwyczaj w takim momencie, złapałabym za nóż i jednym rzutem trafiła w miejsce ruchu.
Podeszłam po cichu, pomału do kanapy i skoczyłam na tą osobę. Przeturlałam się z nią po podłodze i wylądowałam pod... Zack' iem?
- Co ty tu robisz?- zapytałam, rozluźniając uścisk nóg, na jego udzie.
- Jak to co? Zdecydowałem się przyjść - odpowiedział, dysząc. Przez chwilę w pokoju panował taki spokój, że było słychać nasz przerywany oddech i szalone bicie naszych serc.
- To co, zdecydowałeś się powiedzieć mi dlaczego nie wróciłeś?- zapytałam. Spostrzegłam, że Zack nie ma koszulki, a dół pokrywają rybaczki w kolorze khaki.
- Proszę, nie wracajmy do tego - mówi, a jego oczy dają jednoznacznie znak, że nie ma siły o tym rozmawiać.
- Dobra, ale nie skończyłam z tobą - mówię, próbując zbić jego smętną minę, co udało mi się natychmiastowo.
Opadł ze mnie, opierając się łokciem i wpatrując się we mnie. Ja także położyłam się na boku.
Chłopak podniósł rękę i delikatnie zdjął mi kosmyk blond włosów z twarzy i opuszkiem palca przejechał po moich ustach. Wpatrywał się w każdy swój ruch, jednocześnie spoglądając w moje oczy, w których widniał zamęt, a jednocześnie spokój.
Usłyszałam pukanie do drzwi, natychmiast wstałam i podeszłam do nich, zatrzaskując je przed nosem Jack' owi.
- Wybacz, ale to nie najlepszy pomysł - nalegałam.
- Czemu? Czy coś się stało?- zapytał, podskakując, by ujrzeć, co takiego mu odradzam.
Zack wstał, podszedł do drzwi, odsunął mnie od nich z uśmiechem na twarzy i otworzył je na szerokość, ukazując się całościowo.
- Nie masz bluzki - szepnęłam mu do ucha, odwróciłam się i złapałam za jego czarny T-shirt.- Masz.- Podałam mu go, wycofałam się do sypialni i weszłam do łazienki.
- Cześć, jestem Jack - powiedział chłopak, podając mu rękę.
- Tak, skojarzyłem - odpowiedział, podając Jack' owi dłoń.
- A ty pewnie ten Zack - odpowiada, machając rękami w tył i w przód, by nie nudzić się, ale i tak się denerwował.
- Tak, przekazać coś później Lucy?- pyta, przymykając drzwi.
- Ach, powiedz jej, że za niedługo musimy wracać, szef jest wściekły...
- Szef? Jaki 'szef'?- pyta, marszcząc brwi pytająco..
- Jeremie, szef łowców - tłumaczy Jack, ale najwyraźniej Zack i tak nie za bardzo zrozumiał.- Zapytaj się Lucy, ona ci wszystko wytłumaczy.
- Ok, to cześć - mówi, nadal trzymając w ręce koszulkę i zamykając drzwi.
Gdy weszłam do łazienki, przeraziłam się. Było tu więcej przedmiotów niż w samym pokoju.
Prysznic, toaleta, lusterko z szafką i małym biurkiem, zlew, miętowe ściany przypominały szpitalny pokój, jedne małe okno przysłaniała biała, zdrapana roleta, a mały metalowy żyrandol zdawał się być z jakiejś starej kolekcji - może ze średniowiecza.
Podeszłam do biurka, trzymając w lewej ręce malutką kosmetyczkę, a w prawej kredkę do oczu. Ostrożnie zaznaczyłam kreski na oczach, następnie pogrubiłam rzęsy tuszem i nałożyłam na usta arbuzowy błyszczyk, kupiony po drodze.
Usłyszałam zamykające się drzwi. Skończyli rozmawiać. Założyłam buty, które miałam wczoraj i wyszłam.
- Skończyłeś, swoją męską rozmowę? - zadrwiłam, uśmiechając się szarmancko.
- Tak, była bardzo ciekawa.- wyłonił się z framugi drzwi.- Kto to Jeremi?
- A to. To 'szef' - powiedziałam, przewracając oczami i omijając chłopaka, tak by nie mógł mnie zatrzymać.
- Aha, tak przy okazji to Jack kazał przekazać, że macie się już zbierać - objaśnił, zbliżając się do mnie, spostrzegłam kącikiem oka, że chłopak nadal ma gołą klatkę piersiową, co zmusiło mnie do odwrócenia się i podniesienia brwi.- Co?- pyta, marszcząc czoło.
- Nie mów, że ty... przed drzwiami... on widział - zaczęłam się uśmiechać, aż w końcu nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, co podziałało na niego pozytywnie, bo też zaczął chichotać i wtedy, zrozumiałam.- Ty zrobiłeś to specjalnie!
- Po co? Żeby pokazać, że mam przewagę i żeby nawet nie próbował się przystawiać do ciebie? Ale masz wyobraźnię...- powiedział i oboje zaczęliśmy się śmiać. - Dziś chyba nic nie zepsuje tego dnia - podszedł bliżej i sprzedał mi krótkiego buziaka.
Wszyscy znajdowaliśmy się już na dworze, torby były przypięte do motocykli, czekaliśmy tylko na Jack' a, który płacił za zajęcie pokoju.
- Pośpiesz się, nie będę na ciebie czekać!- krzyknęłam.- Wsiadaj - poleciłam Zack' owi. Wsiadł spokojnie na swojego harleya, włączył silnik. Usiadłam za nim, oplatając go ramionami.- Jedź.
- Nie czekamy na niego?- zapytał.
- Nie, dogoni nas, zobaczysz - odpowiedziałam i uszczypnęłam go w ramię, po czym ruszył.
Jechaliśmy ledwo dwadzieścia minut i od razu ktoś musiał się przyczepić do moich włosów.
- Hej blondyneczko, może pożyczę cię na pięć minut, od tego mięczaka - powiedział jakiś obrzydliwy facet, wyglądając z okna wyścigowego wozu.
- Po pierwsze, blondyneczka jest zajęta, a po drugie to nie mięczak - powiedziałam, prawie że przekrzykując silniki.
- Możemy się przekonać ptaszyno, który z nas się tobą zajmie!- krzyknął.
Motocykl się zatrzymał z piskiem opon, a zaraz za nim samochód.
Z pojazdu wyszło trzech facetów. Zack zszedł z motoru, gestem pokazując bym została.
Jeden z nich zaczął bić się z Zack' iem, drugi stał przy wozie, a trzeci podchodził do mnie. Zeszłam szybko, chciał mi wbić jakąś strzykawkę, ale zrobiłam unik. Wyrzucił z ręki szklaną tubkę i ruszył na mnie, zorientowałam się, że nie mam przy sobie żadnej broni. Podbiegł do mnie, ale w ostatnim momencie uderzyłam go w szczękę butem. Zachwiał się i upadł.
Momentalnie wstał, podbiegł do mnie i niepostrzeżenie złapał mnie za szyję, ale Zack był szybszy, nie wiem w jak sposób, ale facet złagodził uścisk i upadł na ziemię, a po chwili zmienił się w cuchnący wodnisty płyn, spalił się w wielkiej temperaturze.
Popatrzyłam w stronę chłopaka, który miał jedną dłoń podniesioną w moją stronę, a drugą dusił innego faceta.
Patrzył w moje oczy, w przepraszającym geście.
Taką moc... może mieć tylko ifrit. Żerują one na magii dżinów, a to znaczy, że jest moim wrogiem.
- Jak mogłeś!- krzyknęłam. Nie płakałam, ale byłam wściekła, nie czułam nic oprócz złości. Zdradził mnie i innych. Nie mogę mu już ufać.
- Lucy, to nie tak...- próbował się bronić. Był przygnębiony, że tak się tego dowiedziałam.
- A jak?!- odkrzyknęłam.- Powiedz, bo nie rozumiem! Czemu zdradziłeś swoją rasę?! Czemu zdradziłeś mnie?! - powiedziałam wyczerpana krzykiem i spazmatycznym oddechem.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę motelu, do Jack' a. Po chwili usłyszałam bieg za sobą, odwróciłam się.
- Odwal się!- krzyknęłam i przyspieszyłam, jednak złapał mnie i polecieliśmy do przodu, zrobiliśmy kilka obrotów i w końcu wylądowałam na nim. Nie uśmiechał się, był śmiertelnie poważny.- Daj mi spokój, bo będę cię musiała zabić! - powiedziałam, a głos cały czas mi się łamał.
______________________________________
Kochani, mam dobrą i złą wiadomość:
Dobra: Będę miała zwiastun! Zła: Dziś nie zbiję was z tropu. :(
Mam nadzieję, że następnym razem, to będzie to.
Kocham was.
Buźka :*
Wasza Az
Kurde, a już myślałam, że ten Zack będzie fajnym facetem, aż tu musiał zdradzić :(
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na nowy rozdział! :)
http://seem-like-a-dreams.blogspot.com/
Jeszcze wiele rzeczy cię zdziwi, sorki, że tak późno.
UsuńNa pewno cię odwiedzę.
Buźka :*
Az
Nie mów HOP, póki nie przeskoczysz xD
OdpowiedzUsuńHihih ;P
Ohohooo...mam deja vu z tymi nieodebranymi połączeniami :D :D :D Ja też tak mam, że na dosłownie jeden dzień zostawiam telefon w kącie, a tu 10 połączeń xD
Mrrrr...jaki zwrot akcji ^.^ Milutkie powitanie, jak na Lucy XD
Tylko powinno być "podniósł", ale to i tak nie przeszkadza w czytaniu takiej ROMANTICO SECEEENYYYY.... A ja najbardziej lubię właśnie takie :D
Uczucie, kiedy rumienisz się, czytając jakiś porywczy, denny romans *___* bezcenne...
Ale dobra, nieważne ;P
I jeszcze tylko "skojarzyłem" :))
HAHAHA!!!! :D :D :D Jak jednoznacznie musiało to wyglądać XD HAHAHA!!!
I jeszcze pisze się "żeby" "żadnej" "poważny" "spokój" oraz "krótkiego";33 nie gniewaj się tylko za te poprawiania :))
I że...Zack...ją...ZDRADZIŁ?! Ale dlaczego?!
O rety... będzie musiała go zabić.
NO PIĘKNIE, NO PIĘKNIE :((
Mam nadzieję, że tego nie zrobi!!!!
..
O! Będziesz miała zwiastun!!! *___* ale extra!!!! Na pewno zobaczę :**
I zapraszam do mnie na rozdział 15 ^.^ Mam nadzieję, że Ci się spodoba xd
Pozdrawiam,
A.L.E.&.
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńXD
Ale Zack i jego druga strona czyli ifrit, to ten problem z którym musi się zmierzyć.
A jeżeli chodzi o zwiastun to będzie dopiero za tydzień tak przynajmniej słyszałam :D
Buziaczki :**
Twoja Az
Ten rozdział był ekstremalnie cudowny! Wow, wspaniała była ta scena z Zack' iem i okropna ta, w której Lucy go porzuciła. Matko, matko. Ale u ciebie się dużo dzieje!
OdpowiedzUsuńTo jakaś bomba niesamowitości. Oby się jednak pogodziła z tym Zack' iem! Przecież to sama słodycz! Kurde, no!! Jak nie ona, to ja go pożrę w całości!!!
Przecież taki facet, co przychodzi do dziewczyny bez koszulki w samych spodenkach, to musi być ktoś więcej niż przyjaciel i koniec kropka .
Bo się fochnę!
Całusy :***