To imię męczy mnie calutki dzień, cały czas tylko o nim myślę.
- Puk, puk - odwróciłam szybko głowę w stronę drzwi, w których stanął Michel. - Obudziłem cię?- pyta bo przez cały dzień leżałam w łóżku i się zastanawiałam.
Taki ktoś jak Michael mógł brać pod uwagę, że spałam, Copper i Kate także mogli tak myśleć, nic dziwnego, że jeden z nich odwiedził mój pokój. Mój Kochany Kącik Spokoju. Jedyne miejsce, gdzie mogę pomyśleć, odpocząć, zająć się sobą, nie przejmować się choć raz sprawami łowców.
- Nie, tylko leżę - powiedziałam, zmuszając się do uśmiechu.
Leżałam na plecach, z jedną nogą wyprostowaną, a drugą skuloną, lewą rękę trzymałam wzdłuż ciała, a prawą trzymałam przy głowie, przeczesując włosy palcami.
- Aha, no bo widzisz... Jeremie cię woła - skrzywił się, wymawiając imię gościa, który nie przepada za nami, a my odwzajemniamy to uczucie.
- A co z Harrym?- pytam bez emocji.
- Szczerze? Jest w szpitalu, nie dał rady z jednym wampirem - powiedział, uśmiechając się, a po chwili zachichotał, a ja razem z nim. I wyszedł.
Po pół godzinie wyszłam ubrana w stary, czarny T-shirt, używane już i potargane dżinsy i czarne trampki z Pumy.
- Coś mnie ominęło?- zapytałam, żując gumę.
- O patrzcie, patrzcie panna Blackfire nagrodziła nas swoją obecnością - powiedział, z szyderczym uśmiechem Jeremie, klaszcząc w ręce.
Stałam na środku placu bojowego, przede mną stał 'szef'', a za nim moi kumple.
- Dobra, zróbmy to, co mamy zrobić i wracam do pokoju - powiedziałam beznamiętnym głosem, nie podnosząc ani odrobinę w górę kącików swoich ust.
- No więc jak co dzień, dziś są ćwiczenia obronne i atak - powiedział, odwracając się do innych.- Lecz dziś dla odmiany będziecie walczyć z dwoma wampirami z Antarktydy.
- Że jak?- powiedzieli chórem.- Że co...?
- Schodzą z pola ci, którzy będą mieli poważne rany. Ale tylko tacy - zakończył mowę i zszedł do budynku kontrolnego.
- Zwariowałeś idioto?!- krzyknęłam.
Wampiry z najczęściej zimnych krain, to wygłodzeni mordercy, bez opanowania. Jak wiecie, na Antarktydzie trudno o pożywienie dla Eskimosów, a co dopiero dla dorosłego, ponadtysiącletniego wampira. I jeszcze transport z Antarktydy do Ameryki! Szaleństwo.
I wtedy z domku wyszedł Jack z bronią, nożami i amunicją. Wszyscy biegiem puścili się w jego stronę, oprócz mnie, ja tylko szłam w jego kierunku. Była pewna zasada, której nawet Jeremie musiał przestrzegać. "Walkę można zacząć tylko wtedy, gdy wszyscy mają broń.", a ja jej jeszcze nie miałam. Podeszłam do Jack' a i wyjęłam pas z nożami, było ich dużo, każdy miał inne ostrze i tylko jeden był z drewnianą rękojeścią. Wzięłam także moją ulubioną broń, paraliżującą broń maszynową, którą przewiesiłam przez ramię, i dwie poręczne bronie do paska.
Gdy wszyscy stali uzbrojeni po uszy, z kamizelkami i gotowymi opatrunkami, Jeremie włączył pole elektromagnetyczne i wypuścił z domku wampiry.
Poszły prosto na nas, przez chwilę wyobraziłam sobie, że nie przeżyjemy, i co wtedy? Jak to dalej się potoczy?
Odgoniłam te myśli i zaczęłam strzelać, najlepiej celować w głowę, bo jej utrata spowoduje natychmiastową śmierć wampira.
Pudłowałam i trafiałam raz za razem, naciskając kolejno spusty broni krótkiej, myśląc:
Lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa... Magazynek... I znów lewa, prawa (i tak w kółko).
Aż w końcu cel był zbyt blisko, wyciągnęłam nóż, a tak konkretnie drewniany i wbiłam go w miejsce serca.
Nagle, kątem oka widzę, jak drugi atakuje Coopera. Chłopak odpycha potwora maszynówką, a inni strzelają w plecy.
Wyprostowałam się, wzięłam do ręki nóż, rzucając go w stronę wampira. Odcięłam mu ucho. Wkurzony odwrócił się, trzymając ręką zranione miejsce. Zobaczył, jak wzruszam ramionami i domyślił się, zaryczał i ruszył w moją stronę.
- Sorki, chciałam trafić między oczy - powiedziałam, uśmiechając się.
Przyśpieszył. Objęłam rękoma karabin i zaczęłam rytmicznie naciskać: ręka, brzuch, broda.
Wampir upadł i zaczął dygotać.
Niepostrzeżenie z drzwi domku wyszedł trzeci wampir.
- Jeremie! Powiedziałeś, że będą dwa wampiry! - powiedziałam.
- Nie powiedzieliście, że się zgadzacie - odpowiedział przez mikrofon.
Wkurzyłam się. A mnie się nie wkurza.
Podeszłam do domku kontrolnego, otworzyłam drzwi, złapałam za ramię Jeremiego.
- Teraz ty się pobawisz - uśmiechnęłam się złowrogo.
Wyciągnęłam go, rzuciłam w wampira nożem. Wkurzony, jak zawsze odwrócił się i zobaczył 'szefa'.
Okrążyłam domek, wyciągnęłam jakąś rurę z dachu, wsiadłam na mój motocykl i zapaliłam go jednym kopem, wyciągnęłam przed siebie rurę i wyjechałam na plac.
Jeremie leżał na ziemi, nawet niedraśnięty, a wampir zmierzał w kierunku moich kumpli.
- Ej, kukło! Chodź się pobawić!- krzyknęłam, zwracając uwagę kumpli jak i wampira.
Włączyłam silnik i nacisnęłam gaz, mierzyłam się oko w oko z wampirem i rurą ścięłam mu głowę.
Jego ciało upadło bezwładnie na suchy piach, a wiatr owiał jego ściętą głowę.
Ja zeszłam z motocykla i usłyszałam śmiech przyjaciół.
- Ej, patrzcie! Jeremie zemdlał - powiedział przez chichot Cooper. - A ty, będziesz miała przesrane - wskazał na mnie.
- Teraz wie, czym jest adrenalina - powiedziałam, włączając się do śmiechu.
Tak dostałam karę, dwa tygodnie w ogóle mam nie wychodzić z 'bazy' i dzięki temu mam kupę czasu na przemyślenia.
Powoli minął mi już czas kary, a ja nadal nie wiem, kim jest ten cały Zack.
Do pokoju wchodzi bezgłośnie Cooper, ja siadam na łóżku i wpatruję się w niego.
- Hej mała, jak się trzymasz?- pyta ostrożnie, siadając obok mnie.
- Dobrze, dzięki - odpowiadam.
___________________________________________
Hejka kochani.
Po pierwsze cieszę się, że to ktoś jeszcze czyta.
Mam nadzieję, że was nie stracę kochani.
Kocham was wszystkich
Buśka :*
Wasza Az.
Fajne, takie tajemnicze i mroczne. Będę czytać! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział:
http://seem-like-a-dreams.blogspot.com/
Pozdrawiam! :)
Super!
OdpowiedzUsuńPierwsza zdania-tak wyglądały moje myśli od poprzedniego rozdziału. ;)
O Boże. Ciekawe "ćwiczenia". Walka z wampirami na rozgrzewkę? A ja narzekam na wf...xD
Uwielbiam charakterek Lucy.
Jeszcze raz-świetnie!
Weny!
A ja czekam cały czas na nowy rozdział! :) U mnie jest już nowy i serdecznie na niego zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńhttp://seem-like-a-dreams.blogspot.com/